W poniedziałek 4 grudnia obchodziliśmy Dzień Patrona naszej szkoły, czyli Gwarków Tarnogórskich. W tym roku opowiadaliśmy historię o tym jak gwarkowie gościli Jana III Sobieskiego w Tarnowskich Górach 340 lat temu podczas odsieczy wiedeńskiej. Ale najpierw odśpiewaliśmy „Tarninę”- hymn szkoły.
Wielkim wydarzeniem, nie tylko dla Tarnogórzan, ale i dla wszystkich Ślązaków był pobyt Jana III Sobieskiego na Śląsku podczas wyprawy na Wiedeń w 1683 roku. Droga prowadziła przez Mysłowice, Bytom, Piekary Śląskie, Tarnowskie Góry i Gliwice. A jak do tego doszło?
Państwo tureckie powstało w Azji Mniejszej w latach dwudziestych XIV wieku. Stopniowo obejmowało całe wybrzeże Morza Czarnego a także europejskie Bałkany. Najpoważniejszym przeciwnikiem w Europie była monarchia Habsburgów austriackich - do niej należał wówczas cały Śląsk - również Tarnowskie Góry.
W roku 1620, w wyniku licznych granicznych zatargów, nastąpiło pierwsze zbrojne starcie Rzeczpospolitej z Turcją pod Cecorą. W 1674 roku na tron Polski wstąpił Jan III Sobieski. Podpisał on w 1683 roku sojusz z monarchią Habsburgów, że w razie tureckiego ataku na jedno z państw drugie miało pośpieszyć z pomocą. W tym samym roku wezyr Kara Mustafa wyruszył na Austrię na czele ok 160-cio tysięcznej armii. 11 sierpnia Jan III Sobieski wyruszył z Krakowa na odsiecz Wiedniowi z armią licząca 74 tysiące zbrojnych w tym również wojska niemieckie.
Wiadomość, że polski król miał podążać przez Śląsk rozbudziła w ludności nadzieję, że powróci on do granic Polski. Król postanowił pojechać najpierw do Piekar, aby pomodlić się o zwycięstwo. Witały go wielkie tłumy. Król zsiadł z konia jeszcze przed Piekarami i resztę drogi odbył pieszo, dla uczczenia Matki Bożej. Wszystko to działo się dnia 20 sierpnia 1683 roku.
Po modlitwie król pojechał do Tarnowskich Gór. Tam przywitał go cesarski wysłannik - hrabia Oppersdorf, a także szlachta śląska. Ludność miasta owacyjnie i z wielkim entuzjazmem witała króla, co było niezrozumiałe dla obcokrajowców - to przecież nie był ich władca.
Sobieski pisał do żony: „Lud tu niewymownie dobry i błogosławiący nam; kraj cudownie wesoły. Co dzień jak do ślubu ubierać się muszę i jak pan młody wyjeżdżać z kawalkadą na gotowane po drodze przyjęcia."
Wojsko obozowało na polach wokół miasta. W obozie panowała ogromna dyscyplina, gdyż król surowo karał wszelkie wykroczenia.
Do dzisiaj miejsce gdzie stracono żołnierzy rabusiów tarnogórzanie nazywają Galenberg z niemieckiego galgen berg, czyli góra szubienic.
Sobieski spędził w Tarnowskich Górach dwa dni. 22 sierpnia wysłuchał jeszcze w naszym mieście mszy św. i pożegnawszy się z żoną wyjechał poza miasto. Tam dokonał przeglądu wojska a następnie udał się do Gliwic.
Na pamiątkę pochodu przez Śląsk mieszkańcy sadzili na tym szlaku lipy. Stąd do dzisiaj niektóre drzewa nazywa się "lipami króla Sobieskiego". Jedna z nich rośnie niedaleko waszej szkoły obok kościoła św. Marcina na pagórku przy ul. Wyszyńskiego.
Późniejsze świetne zwycięstwo nad wojskami Kara Mustafy pod Wiedniem, na Śląsku przyjęto z ogromną radością. Potwierdziły się optymistyczne przewidywania Sobieskiego co do końcowego efektu wojny z Turcją. Król ku przerażeniu przesądnych wyzywał los, zabierając na wyprawę liczne grono pisarzy i historyków „żeby jego i narodu polskiego dzieła pisali", będąc święcie przekonanym co do pomyślności wiedeńskiej odsieczy.
Wiedeńska wiktoria, która jak górnolotnie się określa, ocaliła Europę przed turecką nawałą, uratowała nie tylko Śląsk, ale i Tarnowskie Góry przed muzułmańskim najeźdźcą. A wezyr Kara Mustafa za klęskę pod Wiedniem został stracony przez sułtana Mehmeda IV.
Po spektaklu zostały wręczone nagrody zwycięzcom turnieju kaligraficznego.